O dziwo tej
nocy spała jak nigdy dotąd. Tak jak miała problemy z zaśnięciem w nowym
miejscu, tak tu spała jak suseł.
Rano obudził
ją dźwięk tłuczonego szkła. Wstała z łóżka
w pokoju gościnnym i udała się do kuchni skąd dobiegał głos
przeklinającego Jurija.
- Dzień
dobry – powiedziała lekko zaspanym tonem, przecierając oczy. Skoczek spojrzał
na nią i uśmiechnął się blado.
-
Przepraszam że cię obudziłem. Nie chciałem, ale ta szklanka…
- Nie ma
problemu i tak już pora była na wstawanie – odwzajemniła uśmiech i kucnęła by
pomóc mu sprzątnąć szkło. Chciał jej
odpowiedzieć, że sam doskonale da sobie radę, kiedy ona niefortunnie złapała
kawałek szkła i rozcięła sobie dłoń.
- Cholera –
przeklęła szybko wstając i siadając na krześle, owijając sobie ranę chusteczką.
- Jednak
trochę się zmieniłaś – powiedział do niej, siadając i opatrując jej skaleczoną dłoń.
Spojrzała na
niego pytająco i po chwili syknęła z bólu, kiedy polewał wodą utlenioną.
-
Przepraszam – uśmiechnął się i owinął jej dłoń bandażem – Zmieniłaś się po tym
kątem, że kiedyś na widok krwi to prawie mdlałaś.
- Naprawdę?
– zaśmiała się – Dziękuję – odpowiedziała, kiedy skończył opatrywać i
bandażować prawą rękę.
On tylko
przytaknął i wrócił do sprzątania szkła. Szybko się z nim uwinął i kontynuował przygotowywanie śniadania.
Kiedy na
stole pojawiła się jajecznica z
pomidorem i szczypiorkiem, dziewczynie aż lśniły oczy.
- Skąd
wiedziałeś, że to uwielbiam?!
- Pamięta
się takie rzeczy – uśmiechnął się do niej i ponownie zajął miejsce obok.
Jedli w ciszy
a kiedy dziewczyna chciała wziąć naczynia i pozmywać, skoczek kategorycznie jej
zabronił.
- Jesteś
moim gościem, to po pierwsze. Po drugie masz dość głęboką ranę i chcesz mieć
potem problemy?
Zaśmiała się
i usiadła z powrotem na krześle, obserwując sprzątającego skoczka.
Odkąd miała
wypadek, nie miała żadnego chłopaka, ani nawet przyjaciela kto by o nią tak
dbał.
Teraz
zdawała sobie sprawę, jak musiało być jej dobrze, kiedy była z Jurijem.
- Ile lat
skakałam? – spytała ni stąd ni z owąd. Kiedy się odwrócił twarzą do niej,
spojrzała mu prosto w oczy.
- Tylko dwa
lata. Trenowałaś, ale nie skakałaś w zawodach. Twoi rodzice nie wyrażali na
to zgody. Trenowałaś aż do tego wypadku samochodowego. – odpowiedział i wytarł
swoje mokre ręce ścierką.
- Naprawdę
ci zazdroszczę, że masz na tyle cierpliwości by mi o tym wszystkim opowiadać –
uśmiechnęła się i spuściła wzrok na herbatę, którą po chwili popiła.
Czego się nie robi dla miłości?
Godzinę
później wyjrzała przez okno, za którym widziała tylko duże kałuże, szare niebo
i wciąż padający deszcz. Westchnęła, dotykając drugą ręką swoją obandażowaną
dłoń.
- Chcesz
kakao? – usłyszała głos Jurija i odwróciła się, by móc spojrzeć na niego.
- Z miłą
chęcią – odpowiedziała uśmiechając się do niego. Odeszła od okna i usiadła na
kanapie, czekając na skoczka.
Nagle
usłyszała dzwonek do drzwi. Wstała i
słysząc głos Słoweńca by je otworzyła.
W progu
zobaczyła młodego chłopaka, starszego od
niej. Miał ciemne włosy i był dość wysoki.
- Eva? –
powiedział do niej i szybko się do niej przytulił. – Jestem Jure Sinkovec.
Pewnie mnie nie pamiętasz… Słyszałem co się stało.- uśmiechnął się do niej i
odsunął.
Zaprosiła go
do środka, choć wciąż nie mogła sobie przypomnieć kto to jest.
- Cześć
stary!- do salonu wszedł Tepes i uścisnął dłoń kumpla z drużyny narodowej w
skokach.
- Właśnie
Eva… To jest mój przyjaciel, Jure. Też skoczek – przedstawił go jej, bo widział
trochę zmieszaną minę na jej bladej twarzy.
Przytaknęła
na znak zrozumienia, po czym rozdzwonił się jej telefon.
Udała się do
pokoju, który od poprzedniego dnia zajmowała i odebrała, widząc numer
przyjaciółki.
- I jak ci
się tam żyje? – usłyszała jej ciekawski ton i zaśmiała się.
- Bardzo
dobrze. Jurij jest taki cierpliwy…
Wszystko mi pokazuje, opowiada… To skarb nie mężczyzna- uśmiechnęła się
pod nosem i podeszła do okna, obserwując niezbyt ładną pogodę.
- To na co
czekasz? Zrób wszystko by dalej z nim
być!
- A może on
ma dziewczynę? – zniżyła ton do prawie szeptu i kontynuowała- To nie takie
łatwe. Może on to po prostu robi z uprzejmości?
- Na
pierwsze pytanie odpowiedź brzmi nie. Sprawdzałam i wypytałam Roberta Kranjca.
Na drugie pytanie odpowiedź brzmi, raczej robi to z miłości niż z uprzejmości!
– uradowany głos przyjaciółki mówił wszystko. Musiała coś zrobić, by wrócić do
starego życia.
_______
wstyd. Nie było mnie tu prawie miesiąc, przepraszam!
Sporo zmian w życiu, za dużo ludzi, którzy odchodzą bez powodu, za dużo szkoły...
Dostałam nerwicy w zeszłym miesiącu, miałam wymianę, sporo nadrabiania a jeszcze wczoraj się zatrułam. Masakra.
Został jeszcze epilog.
Akurat wczoraj tak sobie myślałam o tym opowiadaniu, a tu dziś rozdział.
OdpowiedzUsuńJak miło :)
I Jurij się nią tak opiekuje... to aż niemożliwe chyba, że ona sobie wszystkiego nie przypomni.
I został tylko epilog. Eh.. szybko to zleciało.
Dobra, kończę, bo muszę wracać do historii.
Buziaki! :*
Rozdział świetny , szkoda że to już koniec :D Ale historia bardzo pomysłowa i ciekawa , nie powiem :)
OdpowiedzUsuńCo do szkoły - masz racje - masakra . Ja też byłam na wymianie , tyle że studenckiej i mi się trafiła Valencia i trochę to głupio wyszło bo nastawiłam się na wymianę do Turynu :D
A i mam pytanie : kiedy mniej więcej ruszysz z cz.II o Lewym ? :)
Dobry rozdział ;) Zapraszam do mnie. Pojawił się prolog ale akcja będzie się rozkręcać. http://crazy-life-by-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJurij jest kochany :) Mam nadzieję, że niedługo razem z Evą będą szczęśliwi, jako para.
OdpowiedzUsuń