czwartek, 19 września 2013

6.



Jechali w ciszy. W tle grała muzyka z radia. Jurij zerkał na nią kątem oka.
- Chcesz od razu pozwiedzać tamte miejsca, czy wolisz odpocząć? – spytał po dłuższej chwili ciszy, której wręcz nie znosił.
- Od razu zwiedzamy- uśmiechnęła się do niego pogodnie.
Również posłał jej ciepły uśmiech i dalej skupiał się na drodze. Po dwudziestu minutach dojechali pod budynek. Skoczek zaparkował na parkingu i wysiadł z samochodu.
Ona też wysiadła z auta i przez dłuższą chwilę obserwowała miejsce w którym się znajdowała.
- W tymże miejscu się poznaliśmy. Byłaś nowym nabytkiem Dolomitu Lublany. To był twój pierwszy dzień. Wpadłem na ciebie i wszystkie dokumenty, które miałaś przy sobie wyleciały. Klęłaś na mnie ostro, a miałaś raptem siedemnaście lat– zaśmiał się, wspominając tamten dzień.
Zawtórowała mu, choć sama nie mogła sobie przypomnieć tej sytuacji. Musiała mu wierzyć, na słowo.
Potem podeszli pod skocznię.
- Tu oddałaś swój pierwszy daleki skok. Uwiesiłaś mi się na szyi zaraz po skoku. Byłaś bardzo z siebie zadowolona, ale co się dziwić.  Byłaś bliska rekordu!
Następnie udali się na samą górę skoczni. Eva usiadła na krześle z którego miała widok na cały zeskok.
- A tu gdzie stoję, po raz pierwszy zaiskrzyło – kontynuował przypominanie jej przeszłości. Ona nie odzywała się przez większość czasu. Słuchała Jurija i starała się cokolwiek sobie przypomnieć.
- W tym miejscu dałam ci bransoletkę – wstała i stanęła przed nim.
- Pamiętasz? – spytał z nadzieją. Aż zabłysły mu oczy.
- Jak przez mgłę – uśmiechnęła się blado i spojrzała w jego niebieskie tęczówki. Jej serce zabiło szybciej. Przygryzła nerwowo wargę i odsunęła się od niego.
- Gdzie teraz? – uśmiechnęła się.
- Polana.

Po kolejnych dwudziestu minutach przyjechali na zieloną łąkę, na której były dosłownie resztki śniegu.
- W tym miejscu…
- Odbyła się nasza pierwsza randka? – dokończyła za niego i spojrzała wprost w jego tęczówki. Była prawie o głowę niższa od skoczka, ale ani jemu ani jej to nie przeszkadzało.
- Pamiętasz? – już któryś raz dzisiaj wypowiedział to zdanie. Za każdym razem z tą samą nutką nadziei w głosie.
- Śniła mi się niedawno ta polana – odpowiedziała, delikatnie się uśmiechając.
- Wracamy? W domu opowiem ci resztę – Jurij skierował się w stronę auta, otworzył jej drzwi a kiedy wsiadła, on zrobił to samo.
- Mam zarezerwowany pokój w hotelu… - powiedziała kiedy ruszyli.
- Zatrzymasz się u mnie. Mieszkam sam – odpowiedział jej, nie patrząc się na nią. Już chciała się sprzeciwić i postawić na swoim, lecz Jurij odezwał się ponownie.
- Nawet nie próbuj. I tak nie wygrasz.
Po chwili oboje wybuchli śmiechem.

Znam cię na pamięć. Nie muszę na ciebie patrzeć, a i tak wiem kiedy i jak się odezwiesz.

Wnosił jej bagaż do swojego mieszkania. Podziękowała mu serdecznie, ściągając kurtkę i buty. Weszła w głąb domu należącego do skoczka. Zobaczyła kilka zdjęć będących w ramkach na półce. Patrząc na nie, czuła jakby przenosiła się w przeszłość. Widziała już kiedyś te fotografie…
- To moja siostra – odpowiedział, widząc jak wpatruje się w ramkę.
- Domyśliłam się. Trochę podobni jesteście – odłożyła zdjęcie na swoje miejsce. Na samym środku półki dostrzegła kolejną fotografię  na której znajdywał się on – Jurij Tepes i ona – Eva Preves. Przytulali się i na pierwszy rzut oka widać było, że są w sobie szalenie zakochani.
Wzięła ją do swoich zgrabnych dłoni i analizowała fragment po fragmencie.
- Byliśmy szczęśliwi? – zapytała, odwracając się twarzą do niego.
- Bardzo – wyszeptał, wpatrując się w jej błękitne tęczówki. Założył kosmyk włosów za jej ucho i przejechał opuszkiem palców po jej podbródku, powodując u niej przyjemne dreszcze.

~*~

Siedziała przed telewizorem, tępo się w niego wpatrując. Nic nie znalazła, co by ją zainteresowało.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstała i leniwym krokiem skierowała się do przejścia.
Otworzyła drzwi i trochę się zdziwiła, kiedy w progu zobaczyła rodziców swojej przyjaciółki.
- Dzień dobry – powiedziała i delikatnie się uśmiechnęła.
- Witaj Cornelio, jest może Eva? – spytała się kobieta w średnim wieku.
- Nii-ee, nie ma – zająknęła się. Przypomniała sobie słowa blondynki. Miała mówić prawdę.
- A gdzie jest? Może poczekamy…?
- Ale nie wróci dzisiaj… ani jutro. Wyjechała. Do Słowenii – powiedziała lekko przestraszona.
Jej rodzice nie byli zaskoczeni. Byli przygotowani na taki rozwój sytuacji.
Przytaknęli i udali się do samochodu, którym zaraz zniknęli z jej pola widzenia.
Szybko zamknęła drzwi i wzięła ze stołu swój telefon. Wybrała numer przyjaciółki. Kiedy ta odebrała, od razu powiedziała:
- Twoi rodzice tu byli.


_______
Do Suomi - może i akcja szybko się toczy, ale to tylko dlatego, że została już tylko siódma część i epilog :*
No cóż. Mam chorobowe, a w sobotę wyjeżdżam na wymianę, więc dopiero siódemka pojawi się koło 29 września.
Pozdrawiam :*

3 komentarze:

  1. To było piękne *-* Tu nie było widać, że to wszystko toczyło się tak szybko. Jeju te wspomnienia. Jeju sama nie wiem co o tym napisać *-*
    Ale musiałaś przypomnieć o świrniętych rodzicach ;/

    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ooooo, każda pojedyncza rzecz, którą przypomniała sobie Eva przyjmowałam z wielkim aaawww <33 I Jurij, który tak bardzo się z tego cieszył :D
    i cieszy mnie, że spędzili czas razm. Spędzili, spędzają, i spędzać będą, bo bez względu na wszystko, bez względu na brak pamięci Evy, na jej rodziców to oni się kochają, a miłość tak po prostu nie umiera i jestem pewna, że wszystko skończy się dobrze ;)
    a w ogóle to przeżyłam lekki szok na początku. Eva skoczkinią? O_O
    nie wiedziałam ^^
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Liczę, że Jurji i Eva znowu będą bardzo szczęśliwi, jak kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń