Jechali w
ciszy. W tle grała muzyka z radia. Jurij zerkał na nią kątem oka.
- Chcesz od
razu pozwiedzać tamte miejsca, czy
wolisz odpocząć? – spytał po dłuższej chwili ciszy, której wręcz nie znosił.
- Od razu
zwiedzamy- uśmiechnęła się do niego pogodnie.
Również
posłał jej ciepły uśmiech i dalej skupiał się na drodze. Po dwudziestu minutach
dojechali pod budynek. Skoczek zaparkował na parkingu i wysiadł z samochodu.
Ona też
wysiadła z auta i przez dłuższą chwilę obserwowała miejsce w którym się
znajdowała.
- W tymże
miejscu się poznaliśmy. Byłaś nowym nabytkiem Dolomitu Lublany. To był twój
pierwszy dzień. Wpadłem na ciebie i wszystkie dokumenty, które miałaś przy
sobie wyleciały. Klęłaś na mnie ostro, a miałaś raptem siedemnaście lat–
zaśmiał się, wspominając tamten dzień.
Zawtórowała
mu, choć sama nie mogła sobie przypomnieć tej sytuacji. Musiała mu wierzyć, na
słowo.
Potem
podeszli pod skocznię.
- Tu oddałaś
swój pierwszy daleki skok. Uwiesiłaś mi się na szyi zaraz po skoku. Byłaś
bardzo z siebie zadowolona, ale co się dziwić.
Byłaś bliska rekordu!
Następnie
udali się na samą górę skoczni. Eva usiadła na krześle z którego miała widok na
cały zeskok.
- A tu gdzie
stoję, po raz pierwszy zaiskrzyło – kontynuował przypominanie jej przeszłości.
Ona nie odzywała się przez większość czasu. Słuchała Jurija i starała się
cokolwiek sobie przypomnieć.
- W tym
miejscu dałam ci bransoletkę – wstała i stanęła przed nim.
- Pamiętasz?
– spytał z nadzieją. Aż zabłysły mu oczy.
- Jak przez
mgłę – uśmiechnęła się blado i spojrzała w jego niebieskie tęczówki. Jej serce
zabiło szybciej. Przygryzła nerwowo wargę i odsunęła się od niego.
- Gdzie
teraz? – uśmiechnęła się.
- Polana.
Po kolejnych
dwudziestu minutach przyjechali na zieloną łąkę, na której były dosłownie
resztki śniegu.
- W tym
miejscu…
- Odbyła się
nasza pierwsza randka? – dokończyła za niego i spojrzała wprost w jego
tęczówki. Była prawie o głowę niższa od skoczka, ale ani jemu ani jej to nie
przeszkadzało.
- Pamiętasz?
– już któryś raz dzisiaj wypowiedział to zdanie. Za każdym razem z tą samą
nutką nadziei w głosie.
- Śniła mi
się niedawno ta polana – odpowiedziała, delikatnie się uśmiechając.
- Wracamy? W
domu opowiem ci resztę – Jurij skierował się w stronę auta, otworzył jej drzwi
a kiedy wsiadła, on zrobił to samo.
- Mam
zarezerwowany pokój w hotelu… - powiedziała kiedy ruszyli.
- Zatrzymasz
się u mnie. Mieszkam sam – odpowiedział jej, nie patrząc się na nią. Już
chciała się sprzeciwić i postawić na swoim, lecz Jurij odezwał się ponownie.
- Nawet nie
próbuj. I tak nie wygrasz.
Po chwili
oboje wybuchli śmiechem.
Znam cię na pamięć. Nie muszę na ciebie
patrzeć, a i tak wiem kiedy i jak się odezwiesz.
Wnosił jej
bagaż do swojego mieszkania. Podziękowała mu serdecznie, ściągając kurtkę i
buty. Weszła w głąb domu należącego do skoczka. Zobaczyła kilka zdjęć będących
w ramkach na półce. Patrząc na nie, czuła jakby przenosiła się w przeszłość.
Widziała już kiedyś te fotografie…
- To moja
siostra – odpowiedział, widząc jak wpatruje się w ramkę.
- Domyśliłam
się. Trochę podobni jesteście – odłożyła zdjęcie na swoje miejsce. Na samym
środku półki dostrzegła kolejną fotografię
na której znajdywał się on – Jurij Tepes i ona – Eva Preves. Przytulali
się i na pierwszy rzut oka widać było, że są w sobie szalenie zakochani.
Wzięła ją do
swoich zgrabnych dłoni i analizowała fragment po fragmencie.
- Byliśmy
szczęśliwi? – zapytała, odwracając się twarzą do niego.
- Bardzo –
wyszeptał, wpatrując się w jej błękitne tęczówki. Założył kosmyk włosów za jej
ucho i przejechał opuszkiem palców po jej podbródku, powodując u niej przyjemne
dreszcze.
~*~
Siedziała
przed telewizorem, tępo się w niego wpatrując. Nic nie znalazła, co by ją
zainteresowało.
Nagle
zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstała i leniwym krokiem skierowała się do
przejścia.
Otworzyła
drzwi i trochę się zdziwiła, kiedy w progu zobaczyła rodziców swojej
przyjaciółki.
- Dzień
dobry – powiedziała i delikatnie się uśmiechnęła.
- Witaj
Cornelio, jest może Eva? – spytała się kobieta w średnim wieku.
- Nii-ee,
nie ma – zająknęła się. Przypomniała sobie słowa blondynki. Miała mówić prawdę.
- A gdzie
jest? Może poczekamy…?
- Ale nie
wróci dzisiaj… ani jutro. Wyjechała. Do Słowenii – powiedziała lekko
przestraszona.
Jej rodzice
nie byli zaskoczeni. Byli przygotowani na taki rozwój sytuacji.
Przytaknęli
i udali się do samochodu, którym zaraz zniknęli z jej pola widzenia.
Szybko
zamknęła drzwi i wzięła ze stołu swój telefon. Wybrała numer przyjaciółki.
Kiedy ta odebrała, od razu powiedziała:
- Twoi
rodzice tu byli.
_______
Do Suomi - może i akcja szybko się toczy, ale to tylko dlatego, że została już tylko siódma część i epilog :*
No cóż. Mam chorobowe, a w sobotę wyjeżdżam na wymianę, więc dopiero siódemka pojawi się koło 29 września.
Pozdrawiam :*
To było piękne *-* Tu nie było widać, że to wszystko toczyło się tak szybko. Jeju te wspomnienia. Jeju sama nie wiem co o tym napisać *-*
OdpowiedzUsuńAle musiałaś przypomnieć o świrniętych rodzicach ;/
Pozdrawiam i weny ;*
ooooo, każda pojedyncza rzecz, którą przypomniała sobie Eva przyjmowałam z wielkim aaawww <33 I Jurij, który tak bardzo się z tego cieszył :D
OdpowiedzUsuńi cieszy mnie, że spędzili czas razm. Spędzili, spędzają, i spędzać będą, bo bez względu na wszystko, bez względu na brak pamięci Evy, na jej rodziców to oni się kochają, a miłość tak po prostu nie umiera i jestem pewna, że wszystko skończy się dobrze ;)
a w ogóle to przeżyłam lekki szok na początku. Eva skoczkinią? O_O
nie wiedziałam ^^
Trzymaj się ;*
Liczę, że Jurji i Eva znowu będą bardzo szczęśliwi, jak kiedyś :)
OdpowiedzUsuń